Życie duchowe i modlitwa według Pisma Świętego i tradycji monastycznej
Ksieni Cecylia daje nam genialnie prosty wykład, stanowiący zakończenie jej książki: rozdział zatytułowany Liturgia jest tylko jedna. To jest wewnętrzna „liturgia” w Trójcy Świętej, uwielbienie składane Ojcu przez Syna, a człowiekowi dana jest łaska udziału w tym uwielbieniu. Program na całe życie modlitwy i na całe życie wynikającego z niej działania; i przyczyna konieczności tego, żeby modlitwa i działanie były zgodne.
Nie będziemy tu oczywiście streszczać całej książki. Oprócz teologicznej podstawy są w niej zawarte świetne uwagi praktyczne, płynące nie tylko z tradycji, ale także najwyraźniej z długiego doświadczenia dróg modlitwy tak we własnej duszy, jak i we wspólnocie. Widać w tych radach troskę o unikanie wszelkiego subiektywizmu i wszelkiej przesady; słynny umiar benedyktyński wyraża się w szukaniu drogi najprostszej, ale także najbardziej zgodnej z prowadzeniem Bożym, choćby to było przez ciemną dolinę. Eucharystia nie ma być źródłem wzruszeń, ale źródłem łaski; sakrament pokuty nie jest po to, żeby się zajmować jak najstarannniej własnym ja, ale po to, żeby otrzymać przebaczenie. Modlitwa to życie, a życie ma mnóstwo form i przejawów, i nie można go zamykać raz na zawsze w jakimś systemie. Ksieni Cecylia cytuje tu okrzyk dom Guérangera: „Niech Bóg nas zachowa od ludzi narzucających nam gotowe systemy i idee...” Wszelkie systemy mogą być pomocne, ale wcale nie dla wszystkich i wcale nie na każdym odcinku duchowej drogi. A już zwłaszcza oddzielanie modlitwy myślnej od modlitwy ustnej i narzucanie wyboru między nimi jest niezgodne z prastarą tradycją, która nie widzi między nimi sprzeczności, ale przeciwnie, zaleca współbrzmienie...
Ksieni Cecylia pisze o normalnych fazach drogi duchowej, ale także i tego schematu nie absolutyzuje. Pisze o wiodącej roli Łaski Bożej, ale i o konieczności współpracy z nią. Bardzo pięknie, choć nie ona pierwsza, pisze o Modlitwie Pańskiej, nazywając ją Chrystusowym traktatem o modlitwie. W sumie, daje wykład duchowości spójny, chociaż nie zamknięty; zarazem tradycyjny i płynący z żywego doświadczenia. Dzisiejszy smak stylistyczny może nie pochwalić jej typowo dziewiętnastowiecznej frazeologii, jak na przykład mówienia o orlim wzroku św. Jana czy o św. Benedykcie przez nasz święty patriarcha. Ale to są szczegóły, które rozsądny czytelnik albo zignoruje, albo uzna za jeden więcej dowód, że w takiej czy innej epoce, w takiej czy innej stylistyce, zawsze succisa virescit / Małgorzata Borkowska OSB, fragment przedmowy