Darmowa dostawa od 199,00 zł
tel 509731913
Bezpieczne zakupy
Idosell security badge

Mnisi na Dzikim Zachodzie - Kirk Kramer

2022-01-25
Mnisi na Dzikim Zachodzie - Kirk Kramer

Kirk Kramer

MNISI NA DZIKIM ZACHODZIE

Pewnego dnia, na początku obecnego roku [1999 – przyp. tłum.], podróżni przebywający na lotnisku w Tulsie (Oklahoma), prowincjonalnym mieście na środkowym zachodzie Ameryki, byli świadkami niezwykłej sceny.

Obok bramki nr 30, przy budce telefonicznej, stało dwóch mnichów benedyktyńskich w czarnych habitach i jeden ksiądz w garniturze i koszuli z koloratką. Ksiądz i jeden z mnichów mieli na piersi pektorały. Dwaj mnisi czekali na samolot do Atlanty. Stamtąd mieli polecieć do Francji, gdzie znajduje się ich wspólnota zakonna, która w roku 1991 obchodziła swoje 900-lecie. Młodszy mnich, Amerykanin, wykręcił numer do pewnego domu w Kansas. Porozmawiawszy kilka minut, podał słuchawkę opatowi, Francuzowi. Ten z kolei, gdy skończył rozmowę, przekazał ją dalej – biskupowi.

Już sama ta scena robiła wystarczająco duże wrażenie. Katolikom, którzy to widzieli, mógł przypomnieć się list napisany przez ojca Fabera, zwierzchnika Oratorium św. Filipa Nereusza w Londynie do Newmana, do Birmingham, w którym opisany był spacer jakichś podległych mu księży: „Ojcowie wyszli właśnie w sutannach i charakterystycznych koloratkach Oratorium na popołudniową przechadzkę po St James’ Park, rozpraszając wszędzie nieprzezwyciężalną ignorancję”. Jeśli uznamy scenę na lotnisku za niecodzienną, tym bardziej trzeba powiedzieć to o prowadzonej tam rozmowie. – Profesorze, tu ojciec Philip Anderson – odezwał się jako pierwszy młody mnich, Amerykanin. W słuchawce na chwilę zapadła cisza. – Philipus! Potem mnich zdał relację z kończącej się dwunastodniowej wizyty, którą wraz z opatem odbyli w Oklahomie. Gdy opat przejął słuchawkę, rozmawiał z profesorem jak ze starym przyjacielem, pytając go o zdrowie. Potem przyszła kolej na biskupa i przechodzący mogli usłyszeć, jak wyraża swoją wdzięczność i podziw dla pracy wykonanej przez swojego rozmówcę i jego kolegów. W końcu biskup powiedział: „Nigdy nie udałoby się przystąpić do organizowania nowego klasztoru w mojej diecezji, gdyby nie pan i pańska praca na uniwersytecie. Profesorze, modlę się codziennie za pana do kardynała Newmana i proszę księży i wiernych z mojej diecezji, by robili to samo”.

Biskupem tym był ksiądz Edward Slattery, ordynariusz tulsański. Opatem Dom Antoine Forgeot z Fontgombault (Indre) we Francji. Młody mnich to Dom Philip Anderson, przeor opactwa w Triorze (Drome), filii Fontgombault założonej w 1984 roku w pobliżu Lyonu. Rozmawiali z Johnem Seniorem, emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kansas w Lawrence, u którego ojciec Anderson niegdyś studiował. Łatwo jest zidentyfikować rozmówców, ale wyjaśnienie tej niecodziennej konwersacji zajmie więcej niż kilka zdań.

Wszystko zaczęło się w roku 1970, podczas szczytu – a może lepiej powiedzieć: na samym dnie – buntów studenckich, tworzących główny nurt rewolucji społecznej, która wstrząsnęła Zachodem równie mocno, jak komunistyczna Rewolucja 1917 roku wstrząsnęła Rosją, w ten sam destrukcyjny sposób wpływając na szczęście jednostek i dobro całego społeczeństwa. Trzej profesorowie – Frank Nelick, Dennis Quinn i John Senior – dostali rządowy grant, aby rozpocząć „eksperyment z tradycją” na Uniwersytecie Kansas. Zorganizowali kurs z nauk humanistycznych, początkowo funkcjonujący pod prostą i elegancką nazwą Pearson College, którą potem zmieniono na brzmiącą bardziej formalnie: Interdyscyplinarny Program Humanistyczny (Integrated Humanities Program). Kurs ten, dostępny dla studentów pierwszego i drugiego roku, trwał cztery semestry. Na zajęciach czytano wielkie dzieła cywilizacji zachodniej. Wielu studentów uczęszczało na zajęcia z języka łacińskiego, którego uczono także w mowie. [...]

Nascantur in Admiratione: Niech narodzą się w zdumieniu [tak brzmiało motto Pearson College – przyp. tłum.]. Arystoteles w Metafizyce pisze, że filozofia zaczyna się od zdumienia. Nie chodzi tu jednak o zwykłą ciekawość, która każe nam czytać gazety czy oglądać wieczorne wiadomości. Chodzi raczej o to, czego doświadczamy, gdy patrzymy w rozgwieżdżone niebo, wchodzimy do katedry w Chartres czy oglądamy żaglowiec sunący po morzu na pełnych żaglach. To zdumienie nieobce było kowbojowi, gdy śpiewał piosenkę, której słowa stały się potem częścią hymnu stanu Kansas:

Jak często nocą

Gdy niebo lśni

Światłem migoczących gwiazd,

Stałem zdumiony,

Pytając się w duchu,

Czy nie są od nas wspanialsze.

Owo silne odczucie zdumienia, o którym pisał Arystoteles, a do którego zdolny jest każdy nawet ograniczony człowiek, jest przyczyną poezji w szerszym rozumieniu tego słowa: nie tylko wierszy, ale także opowieści, sztuki, tańca, muzyki, wreszcie wszystkiego, co ludzie tworzą, nie dlatego, że jest użyteczne, ale dlatego, że sprawia radość. W Pearson College John Senior [...] i jego koledzy uczyli i kazali studentom czytać w sposób poetycki. Studiowano Platona, Chausera i Szekspira, aby lepiej poznać, zrozumieć i w końcu lepiej pokochać ten świat. Profesorowie nie mieli zamiaru faszerować studentów faktami na modłę Thomasa Gradgrinda2 . Zupełnie też nie chodziło o „rozbiór” czy krytykę czytanych tekstów. Chcieli, by studenci czytali Odyseję, Eneidę i Pieśń o Rolandzie w duchu zaleceń, które św. Benedykt zawarł na początku swojej Reguły: „Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń [ku nim] ucho swego serca”.

Wielcy nauczyciele w sposób poetycki nauczający o wielkich dziełach, by wzbudzić w studentach uległość (i nie mam tu na myśli niczego zdrożnego), poruszyć ich serca i dać im poznanie osoby ludzkiej w jej pełni. Jeśli pozwala się działać Łasce, tak jak to miało miejsce na Uniwersytecie Kansas dzięki przykładowi trzech katolickich profesorów, którzy żyli na co dzień wyznawaną przez siebie wiarą, efekty mogą być niezwykłe. W Pearson College były nadzwyczajne. Setki studentów dobrowolnie uczyły się katechizmu wiary katolickiej i przyjmowały chrzest. Kilkoro zaś, nierzadko ku rozpaczy swoich bliskich, postanowiło zrealizować swoje chrześcijańskie powołanie w sposób najbardziej radykalny: wstępując do zakonu. W roku 1972 grupa studentów Pearson College odwiedziła Rzym i zatrzymała się w schronisku prowadzonym przez siostry, które opowiedziały im o klasztorze benedyktyńskim w mało uczęszczanym zakątku Francji, gdzie nie opierano się nakazom Ewangelii tak, jak ujął je św. Benedykt w swojej Regule. Klasztor ten, Notre-Dame de Fontgombault, którego wspaniały, romański kościół został poświęcony w roku 1144, wydał się tamtym studentom prawdziwym wcieleniem owej poezji i cudowności, której uczyli się od profesorów na Uniwersytecie Kansas. Chrześcijańskie, benedyktyńskie życie mnichów było równie piękne i cudowne jak budynek kościoła. Zaś odprawiana tam liturgia przerastała wszystko, co studenci tam znaleźli: cała po łacinie, śpiewana na stare gregoriańskie melodie, zgodna z ustanowionym przez św. Benedykta i św. Piusa V porządkiem liturgii godzin i Mszy. Po roku 1972 dziesiątki studentów Uniwersytetu Kansas przyjeżdżały w gościnę do Fontgombault. W święta Bożego Narodzenia było ich tak wielu, że opat mówił o amerykańskiej inwazji. Niektórzy wstąpili do nowicjatu. Ośmiu złożyło śluby. Zasługują na to, by ich tu wymienić: ojciec Francis Bethel z Wichity (Kansas); ojciec Lawrence Brown, ojciec Philip Anderson, ojciec Matthew Shapiro, ojciec Francis Bales i brat Martin Markey, wszyscy z miasta Kansas; ojciec Francis Xavier Brown z Los Angeles i brat Joseph-Marie Owen z Oregonu. Dwie byłe studentki Pearson College („najładniejsze ze wszystkich” wedle jednego ze świadków tych wydarzeń): matka Marie-Dolores Anderson z Kansas i matka Marie-Kristen Epperson z Oklahomy zostały zakonnicami w klauzurowym klasztorze benedyktyńskim w Jouques, niedaleko Marsylii, gdzie panowały takie same zwyczaje liturgiczne, taki sam duch i posłuszeństwo Regule jak w Fontgombault. Owoce tego ostatniego ćwierćwiecza cichych, skrytych przygotowań, modlitwy i pokory widać teraz wyraźnie. Amerykańscy mnisi z la famille fontgombaudienne ( jak pięknie określił to opat) razem z dwoma Kanadyjczykami i kilkoma dzielnymi Francuzami przygotowują się do powrotu do domu, by na 1200 akrach obok Lost City w górach Ozark we wschodniej Oklahomie założyć nowy klasztor.

15 sierpnia minionego roku ojciec opat Fontgombault, Dom Forgeot i biskup Slattery z Tulsy, należący do nowego pokolenia biskupów, które zdaje się nie mieć żadnych złudzeń co do sytuacji na świecie i sytuacji Kościoła, podpisali umowę formalnie ustanawiającą nowy klasztor, Przeorat Zwiastowania w Clear Creek. W styczniu 1999 roku ojciec opat Fontgombault, Dom Forgeot i ojciec Anderson udali się do Oklahomy, by uzgodnić szczegółowy plan działania. Spotkali się z grupą księży i wiernych diecezji oraz mieli szczęście pojechać wraz z biskupem Slattery do St Louis (Missouri) zobaczyć się z Ojcem Świętym. W końcu, dwadzieścia minut przed wejściem na pokład samolotu do Francji, odbyli opisaną powyżej rozmowę telefoniczną.

Człowiek, którego praca najmocniej przyczyniła się cudu nowego klasztoru w Clear Creek, John Senior, był ciężko chory. Ucieszył się, że mógł porozmawiać ze swoim chrześniakiem, Philipem Andersonem, teraz jego ojcem w Chrystusie, i jego przełożonymi. Wszyscy modlili się wytrwale do Boga za wstawiennictwem Jego Sługi Johna Henry’ego Newmana, by zachował Johna Seniora przy życiu na tyle długo, by mógł na własne oczy zobaczyć najdoskonalszy owoc swojej pracy, przeorat w Clear Creek i żywe kamienie, które go zbudowały, jego dawnych studentów.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tekst ten ukazał się pierwotnie jako artykuł w czasopiśmie „Christianitas” (nr 37/38, rok 2008), tłum. Natalia Łajszczak.  

Stoją od lewej: Dom Antoine Forgeot, John Senior, ojciec Francis Bethel.

Polecane

Z całą prostotą

Z całą prostotą

34,90 zł brutto/1szt.29.90 pkt.Min. cena z 30 dni 33,00 zł/1szt.Cena regularna 39,90 zł brutto/1szt.
Wielkie Szczęście. Życie Mnichów

Wielkie Szczęście. Życie Mnichów

34,00 zł brutto/1szt.34 pkt.
Upadek i odbudowa kultury chrześcijańskiej - John Senior

Upadek i odbudowa kultury chrześcijańskiej - John Senior

49,90 zł brutto/1szt.49.90 pkt.Min. cena z 30 dni 59,00 zł/1szt.Cena regularna 69,90 zł brutto/1szt.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zamknij
pixel