Darmowa dostawa od 200,00 zł
tel 509731913
Bezpieczne zakupy
Idosell security badge

O tym jak wilki Matkę Boską przez las prowadziły

2025-02-03
O tym jak wilki Matkę Boską przez las prowadziły

Nie powszedni dzień dzisiaj, ale święto. I to nie byle jakie święto: samej Matki Boskiej Gromnicznej. W ciężki lutowy świt budzą się ludzie – gromnice dziś będą święcić w kościele: od napaści wilków, od gromu, od bolenia gardła…

Daleko od gwarnych domów ludzkich, w szczerym polu, tam, gdzie niskie zimowe niebo prawie dotyka wysoko śniegiem zasłanej ziemi, stoi mała chatynka. Ledwo ją widać, tak nastroszoną strzechą tuli się do pnia polnej gruszy, jak przycupnięta w śniegu kuropatwa.Już nie śpią ci, co tu mieszkają!

Z takiego końca świata daleka droga po kopnym śniegu do murowanego kościoła, który się złoci wieżami w trzeciej wsi na pagórku. Chyba, żeby siedmiomilowe buty wdział! Ale co tu mówić o siedmiomilowych butach, kiedy i zwyczajnych butów Janek nie ma, jeno te stare, matczyne trzewiki. Stare trzewiki matczyne i do tego dziurawe. Dla ciepła i żeby ciaśniej na jego chudych nożynach siedziały, wypchał je Janek słomą, a ta słoma wszystkimi dziurami wyłazi.

Wzdycha matczysko, ale Janek tylko się śmieje. Gdy lampka na okapie przygasła i odświętny, różowy świt przeciekał przez srebrne zamrozy okienne do izby, wdział Janek żwawo swój kubraczek wiatrem podszyty.

– Jeszcze do dzwonów dzwonienia daleko – powiada – ale już mi pora iść. Gdzie to świeca do poświęcenia, matusiu?

Jankowa matka od dawna już słaba. Ledwo się po izbie kręci. Toteż Janek sam tego roku pójdzie z gromnicą święty ogienek przynieść do domu z kościoła.Daje mu matka do rąk piękną, z najczyściejszego wosku odlaną świecę, ubraną gałązką świerczyny i przepasaną wstążką. Daje i przestrzega:

– A nie zgub! A płomyka po drodze nie zgaś! A nie zabłądź z powrotem, syneczku!

Długo szedł Janek do murowanego kościoła świecącego złotymi wieżami z pagórka w trzeciej wiosce. Szedł szczerym polem, przez śnieg po kolana…Szedł po twardej grudzie przez miedzę, ze śniegu wiatrem odwianą…Szedł drogą, ślizgając się po koleinach, płozami cudzych sań wyoranych. Potykał się, ustawał, zadychiwał się, ale szedł i szedł, tylko te ościory słomiane, z trzewików wyłażące, błyskały mu na nogach w rannym słońcu, jak złote, kolczaste jeże. Wreszcie pierwszą wieś minął i drugą, a tu już w trzeciej kościelne dzwony dzwonią. Chwała Ci, Boże! Doszedł Janek na czas! Ale w kościele ludzie jak mur! Jeden przy drugim, ramię w ramię stoją, ani się wcisnąć…Nawet w kruchcie i to tłok okrutny, a cóż dopiero tam, przy samym ołtarzu?!Przycupnął Janek na progu kruchty jak szary wróbelek. W zmarzniętych łapinach swoją gromnicę ściska, a łzy, jak szklane szybki, stoją mu w oczach. Bo i jakże? Co na kogo spojrzy, czy na gospodarzy w sutych do ziemi kożuchach, czy na gospodynie w ciepłych, puchatych chustach, czy na parobczaków w butach z cholewami błyszczącymi jak lusterko, czy na rumiane dziewczyny – każdy trzyma w ręku gromnicę, gdzie grubszą i wyższą od jego woskowej świeczki! I bogaciej ustrojoną, a to malowankami, a to kwiatkami z bibułki, a to pozłotkiem! Więc, chociaż teraz właśnie wszyscy modlący się ludzie wyciągają daleko swoje mocne ręce i jeden od drugiego skwapliwie zapalają poświęconym płomykiem swe piękne gromnice Panu Bogu na chwałę, a sobie ku pomocy, Janek spuszcza głowę i nie wyciągnie ręki ze swą ubogą świeczką. Nie śmie. Zimne łzy, jak kulki lodu, lecą mu jedna za drugą po zsiniałej twarzy. Choćby się docisnął do którego świętego ogienka – nie śmie. Choćby śmiał – nie ma siły, aby się docisnąć. A wtem tuż nad sobą Janek głos słyszy cichy, a tak słodki, jaki tylko czasami we śnie przyśnić się może. Głos mówi:

– Zapal, chłopcze, swoją gromnicę od mego płomienia. …Czyżby to anioł był?…Podniósł Janek zalane łzami oczy i ujrzał obok siebie kobietę, osłoniętą szczelnie cienką niebieską chustą. Jeszcze przed chwilą nie było jej tu. Skąd się wzięła?…Tymczasem kobieta w niebieskiej chuście wyciągnęła ku Jankowi gromnicę, równie ubogą jak jego własna.To ośmieliło Janka. Zgrabiałą rączyną przysunął swą świecę do gorejącego płomyka.O, dziwo!Płomyk ten nie był jak inne płomyki, ale miał cudowny kształt jasno gorejącego, złotego serduszka.I gdy chłopiec dotknął go swą gromnicą, drugie złote, jasno gorejące serduszko zapłonęło na jego ubogiej gromnicy.Zdumiał się Janek i dziwnie zadrżało w nim serce, ale kobieta, w niebieską chustę szczelnie otulona, szepnęła znowu:

– Osłoń ręką swoją gromnicę i chodź ze mną. I znowu słodki głos wydał się Jankowi najcudowniejszą, nieziemską muzyką.…Czyżby to była jaka święta?…Janek skwapliwie osłonił ręką złoty płomyczek w kształcie serduszka i wyszedł z kruchty za kobietą w niebieskiej chuście. Nabożeństwo w kościele było skończone.

– Mieszkasz za trzecią wsią, w szczerym polu, niedaleko lasu? – spytała kobieta, nie odsłaniając twarzy swej spod błękitnej chusty.

– Tak – szepnął Janek.

– I matka twoja jest chora?

– Tak. Dlatego nie była w kościele.

– To bardzo daleka droga i trudna dla ciebie samego. Jesteś jeszcze mały – powiedziała kobieta w niebieskiej chuście.

– Robię wszystko jak duży – rzekł na to Janek – bo nikogo prócz mnie nie ma przy matce. Ale teraz trochę się boję, bo zrywa się wiatr i będzie zadymka, a mam przez całą drogę strzec gromnicy, żeby nie zgasła – wyznał szczerze.

– Pójdę z tobą – rzekła kobieta w niebieskiej chuście. A gdy jej chciał podziękować, powiedziała jeszcze:

– Ja idę w tę samą stronę, więc będzie mi po drodze. I już więcej nic do siebie nie mówili. Janek pilnie ogarniał ręką gromnicę i dziwił się, że nic a nic palce mu nie marzną, choć mróz był wielki, a płomyk nieduży. Dziwne też było i to, że nie czuł wcale zimna w swoim wiatrem podszytym kubraczku i dziurawych trzewikach. Gdy tylko minęli wieś i wyszli w szczere pole, zerwała się śnieżna kurzawa, tak wielka, że naraz cały świat zginął z oczu chłopca. On nie czuł jednak lęku. Przeciwnie, czuł w ciele swoim spokój, ciepło i siłę, a w duszy radość tak wielką, że miał ochotę śpiewać w głos. Ostry śnieg, tnący mu twarz, był teraz dla niego jak muśnięcia rajskich piórek, a wycie wichru, jak muzyka kościelnych organów. I już nie wiedział sam, czy jest na ziemi jeszcze, czy też w niebie. Bo oto niebieska chusta nieznajomej kobiety owinęła go sobą jak miękkim obłokiem i znowu usłyszał głos cudny, od którego zadrżało jego serce:

– Oto już dom twój. Doniosłeś płonącą gromnicę. Niechże ona służy matce twej i tobie od wilków złych, od gromu, od wszelakiej choroby, a po długim i szczęśliwym życiu niech ci rozświetli drogę do nieba, do mnie…

I odsunęła nieznajoma kobieta chustę ze swej twarzy i… poznał Janek Najświętszą Panienkę!…Nim jednak ocknął się, nim zdążył upaść do Jej świętych stópek, już Matka Boska Gromniczna daleko była od samotnej chaty…Tylko Jej błękitna chusta niebieściła się na śniegu…Tylko światełko Jej gromnicy jarzyło się jak złote serduszko w szybko zapadającym lutowym zmroku.Gdy Janek wpadł do chaty i opowiedział matce, co go spotkało, pokiwała głową. Ona od matki swej jeszcze wiedziała, że co roku Matka Boska Gromniczna schodzi z nieba na gromnic święcenie… Nie myślała tylko nigdy, żeby właśnie jej dziecko Ją spotkało.

Podeszli oboje, syn i matka, do małego okienka, wychodzącego na drogę, wiodącą do lasu. Przez krążek, wychuchany w zamrozie, ujrzeli jeszcze Matkę Boską Gromniczną, jak daleko już od nich ze swoją płonąca gromnicą w las ciemny samotnie wstępowała. Zaraz też, pomiędzy dalekimi, czarnymi drzewami zamajaczyły ni to skry płonące, ni to świeczki i szły gromadnie po obu stronach tego świętego, gromnicznego światełka.

– Co to, mamusiu? – spytał Janek z wielkiej ciekawości, przyciskając nos do zimnej szyby.

– To wilki, syneczku. To wilki w tę świętą noc Matce Boskiej Gromnicznej ślepiami pokornie przez ciemny las świecą, iżby Najświętsza Panienka nie zbłądziła w powrotnej drodze do nieba.

 

Opowiadanie pochodzi z książki Ewy-Szelburg Zarembiny 'Boży roczek', ukazującej świat pięknej przyrody, sympatycznych zwierząt i dobrych ludzi. Świat, w którym Pan Jezus, Matka Boża i Święci są realnie obecni dzięki modlitwie, dzięki nieustannemu odwoływaniu się do ich wstawiennictwa. Świat żyjący zgodnie z odwiecznym rytmem wyznaczanym przez naturę i jej Stwórcę. Pięknie ilustrowana lektura obowiązkowa dla dzieci i rodziców! Książeczka Boży roczek to opowiadania dla dzieci na cały rok. Warto czytać dziecku kolejne we właściwych momentach - od Nowego Roku po Boże Narodzenie . Opowiadania są związane z kolejnymi świętami i ważnymi wydarzeniami w roku. Ciekawe, ładne, mądre, pogodne, doskonale nadają się na wieczorne wspólne czytanie do snu. Książeczka pięknie wydana- w twardej oprawie, zawiera dużo kolorowych ilustracji.

Polecane

Legendy żołnierskie

Legendy żołnierskie

45,00 zł brutto/1szt.45 pkt.Min. cena z 30 dni 35,00 zł/1szt.Cena regularna 49,90 zł brutto/1szt.
Boży roczek

Boży roczek

49,90 zł brutto/1szt.45 pkt.Min. cena z 30 dni 45,00 zł/1szt.Cena regularna 59,90 zł brutto/1szt.
Descendi! Jak Marcysia świętowała Boże Narodzenie w klasztorze

Descendi! Jak Marcysia świętowała Boże Narodzenie w klasztorze

69,90 zł brutto/1szt.69.90 pkt.Min. cena z 30 dni 69,90 zł/1szt.Cena regularna 79,90 zł brutto/1szt.
pixel