Sprawa pułkownika Miasojedowa
Powieść, w której osoby, daty i wydarzenia są autentyczne; prawie dokumentarna i jednocześnie stanowiąca ogromne osiągnięcie artystyczne.
Miasojedow, pułkownik żandarmerii carskiej, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec, został skazany na śmierć przez rosyjski sąd polowy w Warszawie. Stracono go w Cytadeli warszawskiej, a jego żonę skazano na „osiedlenie” w Kraju Ałtajskim.
Mackiewicz odkrył, że sprawa Miasojedowa nie została zamknięta powieszeniem jej „bohatera”. Koło losu jeszcze raz się obróciło i chociaż historia rzekomo się nie powtarza, jesteśmy świadkami nowej „sprawy”, bliźniaczo do tamtej podobnej, choć w innych okolicznościach się rozgrywającej. W każdym razie „sprawa Miasojedowa” znalazła swój ostateczny finał dopiero, gdy w roku 1945 bomby alianckie spadły na Drezno.
To powieść niezwykła … To „thriller” i Dostojewski, ale Dostojewski o tchnieniu epickim Tołstoja i współczesnej technice powieściowej Hemingwaya.
Juliusz Sakowski, przemówienie na posiedzeniu emigracyjnej „Akademii Literatury”, Wiadomości 1963 nr 32
Powiem panu, przyznaję się do grzechu, ale nie bardzo ja wierzę w boskość Pisma Świętego. Według wszystkiego, wygląda, że pisali je tylko ludzie... Ale jest tam jeden ustęp naprawdę boski, ten o rzucaniu chlebem w odwet na rzucony kamień. To coś więcej niż prosta formuła: kochaj bliźniego. Jest to formuła przecinająca raz na zawsze, nigdy nie kończący się łańcuch krzywdy i zemsty, ciosu i kontrciosu, wyzysku i żądzy odwetu, słowem złego uczynku, który pociąga za sobą ogniwa nowych złych uczynków. W ten sposób słowa te można by uważać za idealny program, rozwiązujący za jednym zamachem zagadnienia wszelkich systemów socjalnych. Ale właśnie boski jest przez to, że jest najbardziej: nie-ludzki, i trudno sobie wyobrazić, by go człowiek mógł wymyślić. Nie-ludzki, bo natura ludzka nie nadaje się do tego programu, jak nie nadaje się wróbel do ciągnienia wozu, a koń do latania po dachach.