Lwów – legendy i opowieści z Lwiego Grodu
Drogi Czytelniku, „Lwów – Legendy i opowieści Lwiego Grodu” to książka, dzięki której przeniesiesz się do dawnego Lwowa i w przystępny sposób poznasz jego historie i ciekawostki. Na jej kartach spotkasz batiarów mówiących bałakiem, zapomnianą gwarą starego Lwowa, a także złośliwe i pomocne czarty oraz figlarne wiedźmy.
Odkryjesz na nowo zapomniane zaułki Miasta Lwa i dowiesz się między innymi czy grasowali w nim zbóje, jak powstało najwyższe wzgórze Roztocza, czy diabeł dotrzymuje słowa.
Zapraszam Cię na niezapomnianą podróż w czasie.
Fragment:
“(…) – Moje siostry od mioteł i tańców swawolnych, słuchajcie. Pod szczytem góry, gdzie teraz Wysoki Zamek stoi, swą pieczarę ma stwór ni to lew, ni to smok. Zapadł w sen. Straszny on był. Pożerał ludzi, diabły i nas – czarownice. Strzeżcie się go i uważajcie, aby się nie wybudził.
I babuszka zmęczona przemową przydługą zasnęła. Ale wiedźmy wiedziały już, co robić. W księdze czarów odczytały, jak bestię przebudzić. Przy wielkim kotle postawionym na ogniu sypały zielsko, dodawały skrzydła nietoperza, ząb jaszczurki i jad węża, nucąc przy tym zaklęcia. Gdy powstał wywar, nocą zakradły się do pieczary. Tam skropiły cielsko potwora i nawiały czym prędzej, ile tylko starczyło mocy w miotłach. Bestia o wyglądzie lwa ze skrzydłami i łapami jak u smoka była ogromna. Wygłodniała od stuleci nie gardziła żadnym stworzeniem. Porywała wszystko, co jej w łapy wpadło. Blady strach padł na ludzi, a diabły pełtawskie pokryły się pod pniami drzew, tudzież w dziuplach wierzb i nawet nosa nie wyściubiły. Książę Lew zwołał naradę.
– Mości panowie, co czynić? Strzały ni żaden oręż bestii się nie ima.
– Gdy byłem jeszcze mikrusem, co mu gile z nosa wystawały, starzy ludzie opowiadali (choć kto ich wtedy słuchał) niegdyś bajania o tym potworze. Straszyli nim małe dzieci, gdy były niegrzeczne – zaczął mówić Jędrzej.
– Ale jak go pokonać?
– Był tylko jeden sposób. Młode dziewczęta musiały oddać po jednej kropli krwi do cebra, a następnie zanurzało się broń i zbroję…”