Ruska miłość
Stanisław Srokowski to twórca, który w swoich książkach porusza tematykę bolesnych wydarzeń historycznych, szczególnie tych związanych z II wojną światową. W powieściach takich jak Ukraiński kochanek (2008), Zdrada (2009) oraz w zbiorze opowiadań Nienawiść (2006) opisuje ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach oraz innych narodach, takich jak Ormianie, Czesi czy Cyganie, na wschodnich ziemiach II Rzeczpospolitej. Na podstawie Nienawiści powstał również znakomity film Wojciecha Smarzowskiego Wołyń (2016), który zdobył szerokie uznanie.
Srokowski to także autor tomów poetyckich, takich jak Ciszo milcz! Bólu mów! (2021) oraz I otworzę wasze ogrody (2022). Jego utwory, tłumaczone na wiele języków europejskich, zyskały międzynarodowe uznanie. W swojej karierze zdobył liczne nagrody i wyróżnienia, w tym Krzyż Solidarności Walczącej (2010) oraz statuetkę Semper Fidelis, przyznaną przez IPN w 2021 roku.
W ostatnich latach Srokowski opublikował także książki publicystyczne, w tym Skąd się wzięli pożyteczni idioci (2020) oraz Widma noc (2021). Ponadto w przygotowaniu są dwa tomy dokumentalne o ukraińskim ludobójstwie w Hucie Pieniackiej: Zanim spłonęli żywcem (2024) i Z kościoła do piekła (2025). Do jego nowszych książek należą również: Dwie miłości licealisty (2023), Wiersze miłosne dla Marii (2023) oraz Tajemnicza podróż (2024).
Stanisław Srokowski to autor, którego twórczość nie tylko dokumentuje tragiczną przeszłość, ale także angażuje do głębszej refleksji nad historią, pamięcią i tożsamością.
„Niedługo potem otrzymał list od Rajskiej, która pisała, że następnego dnia po tych wydarzeniach, które wstrząsnęły Legnicą, nocą tajniacy zabrali Arłamowa do szpitala psychiatrycznego. Ale król Zakaczawia i gruby Bolo już mają z nim kontakt. Dalej powiadamiała go, że ma też drugą niedobrą wiadomość i sama nie wie, jak ma ją mu przekazać. Ale powie wprost. Lena nie żyje.
Król Zakaczawia dowiedział się o tym od swoich ruskich kumpli. Miało to być tajemnicą. Ale nie było. Bo takiej rzeczy nie da się utrzymać w tajemnicy. Znaleziono ją w parku, nieopodal altanki. Wisiała na gałęzi drzewa. Nie znaleziono przy niej żadnej kartki, listu czy jakiegokolwiek słowa pożegnania. I nikt nie wie, dlaczego popełniła samobójstwo, o ile, dodawała, rzecz jasna, to było samobójstwo.
A jeżeli chodzi o Legnicę – pisała - to Legnica przeżyła personalne trzęsienie ziemi.
Polityczna wichura zmiotła ze stanowisk wszystkich sekretarzy partii, dyrektorów placówek kulturalnych i przewodniczącego Rady Narodowej. Dziwnym trafem ostał się tylko dyrektor Burak, który jak zwykle przysiaduje w Tikvoli i popija koniaczek”.