Służba Boża w dawnej Polsce
Długosz w swych dziejach Polski daje opis, który zaciekawi historyka kultu. Rzecz dzieje się w roku 987 na Rusi. Kniaź Włodzimierz, którego potomność uczciła mianem wielkiego i świętego, stoi wobec dylematu w dziedzinie religii – którą wybrać? Jego posłowie jeździli do różnych krajów, aby dokładnie przyjrzeć się nabożeństwu łacińskiemu, greckiemu i innym. I wówczas, właśnie ze względu na przepych liturgii, wybór padł na religię z Konstantynopola. W opisie Długosza wyczuwa się pewien smutek, który łatwo zrozumieć.
Dzisiaj historyk kultu wie dobrze, jak prawdziwym w swej istocie jest ten opis. Dokąd mogli dotrzeć posłowie Włodzimierza, aby zobaczyć liturgię łacińską? W Polsce była ona dopiero w zalążku, podobnie w sąsiednich Czechach. Nawet i w Rzymie nie zobaczyliby niczego, co mogłoby równać się z przepychem nabożeństwa bizantyjskiego, jego śpiewów, szat, ceremonii i bazylik. Jedno tylko trzeba, w imię prawdy dziejowej, powiedzieć, że od owego czasu liturgia wschodnia nie dodała już nic więcej do swego bogactwa, podczas gdy łacińska właśnie rozpoczynała okres wspaniałego rozwoju. Dokonywał się on wszechstronnie, a więc objął sztukę, architekturę kościelną, obrzędy a wraz z nimi śpiew liturgiczny, i znakomicie pogłębił ich znajomość. Chociaż w pierwszym tysiącleciu dziejów Kościoła liturgia łacińska otrzymała już mocne fundamenty i prawa zasadnicze, to jednak dopiero następne wieki były widownią ogromnego postępu w tej dziedzinie. Dlatego historia kultu nie poprzestaje na badaniu najstarszych tradycji, ale coraz ciekawiej zwraca się ku średniowieczu, a nawet ku jego drugiej połowie. Tu bowiem znaleźć można odpowiedź na wiele kwestii współczesnych. Mnożą się studia liturgii średniowiecznej, która fascynuje swą żywotnością i bogactwem przejawów. Okazuje się dowodnie, że owe wieki były pod tym względem zupełnie wyjątkowe. Nigdy liturgia nie święciła takich sukcesów jak wtedy, chociaż krytyczne oko zobaczy, że i to nie było zupełnie idealne.
Jeśli historyk kultury widzi tak olbrzymi rozwój na przestrzeni drugiego tysiąclecia nowej ery, a badacz dziejów liturgii spostrzeże w swej dziedzinie analogiczną sytuację, to wszystko zdaje się zachęcać do studium polskich zwyczajów religijnych, które, w owym właśnie czasie zaszczepione w żywym tworzywie kultury narodowej, trwają aż dotąd bez przerwy. Poznanie tego wąskiego wycinka pozwala zobaczyć wzajemne przenikanie czasów i zakorzenienie obecnej chwili w dalekiej, zda się, przeszłości, zupełnie tak samo, jak i jutrzejsza rzeczywistość wyrośnie z tego, co jest dzisiaj i tym tłumaczyć się będzie najdoskonalej. To sprawia, że historię człowiek nazwał nauczycielką życia, tej trudnej sztuki. Ona naucza, przestrzega, ale i wskazuje lekarstwa.
Potrzebujesz pomocy? Masz pytania?Zadaj pytanie a my odpowiemy niezwłocznie, najciekawsze pytania i odpowiedzi publikując dla innych.