Manifest geniusza nawrócenia kultury - Paweł Milcarek o Johnie Seniorze
Manifest geniusza nawrócenia kultury - Paweł Milcarek o Johnie Seniorze
John Senior to wychowawca. Jedną z najważniejszych cnót wychowawców i nauczycieli jest – przypominał to przed laty o. Woroniecki za św. Tomaszem – długomyślność. To umiejętność wydawania poleceń, których wykonanie przynosi owoce solidne i zakorzenione, i dlatego wymagające długiego dojrzewania. Każde wychowanie to więc ćwiczenie w nadziei, powierzanie swego trudu niepewnej przyszłości. Są też wśród wychowawców ludzie nie będący jedynie praktykami, lecz i dalekosiężnymi myślicielami. Do takich należy autor Upadku i odrodzenia kultury chrześcijańskiej. Znaczenie jego pracy polega na pokazaniu właściwej perspektywy długofalowych zmian.
Jest to manifest geniusza nawrócenia kultury. Geniusza wcielonego, to znaczy mędrca, który w samym środku uniwersyteckiej, amerykańskiej nowoczesności zdołał w latach 70. wieku XX zasadzić swoją małą roślinkę odbudowy edukacji klasycznej i cywilizacji chrześcijańskiej: program humanistyki, który ukształtował wielu, a licznych nawrócił.
„Eksperyment” dr. Seniora został po kilku latach wykryty i zlikwidowany przez tropicieli myślozbrodni z którejś „ligi praw człowieka”: zbrodnią było czytanie ze studentami na stanowym uniwersytecie zarówno Homera, jak i św. Augustyna. Okazało się, że uważne czytanie ze studentami „wielkich ksiąg” cywilizacji europejskiej – pogańskich i chrześcijańskich – daje możliwość dotknięcia fundamentów życia, wyjścia poza miałkość relatywizmu. Razem ze starymi tekstami największych autorów pojawiły się na horyzoncie podstawowe instrumenty edukacji klasycznej, czyli artes liberales, umiejętności posługiwania się słowem i liczbą zgodnie z możliwościami rozumu, logosu.
Program edukacyjny zlikwidowano, ale zdążył już wydać owoce, wytworzył środowisko. Ludzie ukształtowani przez Seniora stoją dziś za najciekawszymi instytucjami odrodzenia duchowego w USA – szkołami i klasztorami. To powinno nas dodatkowo upewniać: John Senior to nie tylko jeden z myślicieli – ale nauczyciel, wychowawca, który uruchomił małą lawinę odrodzenia kultury katolickiej i konwersji religijnych w środowiskach studenckich USA. Głosił, że na Zachodzie stanęliśmy jakby u końca liberalnej arterii kultury zachodniej. Podczas gdy tak wielu wybitnych chrześcijan (wspomnijmy np. Jacquesa Maritaina, ale był i jest legion znacznie mniej wybitnych) żywiło nadal złudzenia o możliwości zwykłego naprostowania kultury romantycznej i modernistycznej jako takiej, Senior widział konieczność ponownego nawrócenia się ludzi Zachodu na chrześcijaństwo, z pomocą wielkiej tradycji sprzed narzucenia się wyrobu chrześcijańskopodobnego.
Jest w myśleniu Seniora o niedawnej misyjności cywilizacji zachodniej spora doza mea culpa, nostra culpa. „Zbyt często – zauważał z goryczą – eksportowaliśmy pustą misyjną otoczkę wraz z kapitałem ekonomicznym”. Winą byłoby zatem zaniedbanie w udzielaniu innym tego, co się samemu otrzymało jak dar: kultury antycznego logosu i chrześcijańskiej nadziei zbawienia. Zamiast tego Zachód prężył się przed światem swoją nowoczesną ambicją neutralnej wolności i dynamicznej przedsiębiorczości.
W książkach Seniora natrafi czytelnik na chłodną analizę obok gorącego pamfletu, a więc cichy głos diagnosty obok krzyku publicysty. Oba należą do autora, „łowcy dusz na uniwersytecie” – ale pamiętajmy dobrze przy lekturze, że krzyk tylko podnosi problem, a jedynie cierpliwy wykład zaczyna go rozwiązywać.
Błyskotliwe, erudycyjne, wnikliwe ujęcia autora rozświetlają groźnie problem, przed którym stoimy. Daje on też odpowiedź – trzeźwą i realistyczną, bez „genialnych rozwiązań” i obietnicy szybkich przetasowań. „W historii, jak i w życiu jednostki, wiele jest okresów, gdy z pogodą ducha trzeba praktykować trudną cnotę cierpliwości”. Jakże te słowa dobrze pasują do drogowskazu, który Senior ustawił przed oczami swoich uczniów: duch Reguły benedyktyńskiej. Senior zaproponował bowiem już dawno temu swoją własną „opcję Benedykta”, ciekawszą i mądrzejszą niż to, co pod tą nazwą obudziło falę dyskusji niedawno, w związku z książką Roda Drehera. U Seniora jest to nie tyle eskapizm, ile „opcja” odrodzenia na solidnych fundamentach, a nie jedynie ukrywania się w ruinach. W zakończeniu książki czytamy: „Nie sugeruję, byśmy ukryli się w piwnicach, gromadząc zapasy, aby stawić czoła nadchodzącemu Antychrystowi. Wręcz przeciwnie. Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze”.
Paweł milcarek