Prof. Adam Fijałkowski - recenzja Breviarium kanonu kultury. Honeste vivere

Przekonanie, że zajmowanie się klasycznymi tekstami literackimi ma wartość wychowawczą, należy do „kamieni węgielnych”, na których zbudowano kulturę Europy łacińskiej. Jednak już wybór tekstów, które wybierano jako te najważniejsze w wychowaniu, by „uczciwie żyć” (honeste vivere) – zarówno w edukacji w domu jak i w różnych szkołach, od starożytności aż do wieku XIX, zależał on zmieniającej się w ciągu wieków sytuacji historycznej. Zmiany kanonu są zatem oznaką procesów bardziej kompleksowych, które mają związek z przebudową społecznie uznanego systemu wartości, z określeniem własnego punktu widzenia i jego relacji do tradycji, z rozwojem zbiorowych form świadomości w społeczeństwie. Tempora mutantur – jak słusznie wielokrotnie zauważono w niniejszym tomie; pozostawało jednak przez wieki kontinuum czasowe.
W formułowaniu kanonu „lektur szkolnych” dużą rolę odgrywała nie tylko treść, ale także forma dzieł. Wybrani Autorzy (auctores) stawali się także autorytetami (auctoritates) w nauczaniu zwłaszcza gramatyki i retoryki łacińskiej – zarówno w średniowieczu jak i w czasach nowożytnych. Autorytet Autorów był uważany za niepodważalny. Ich styl należało naśladować. Ich teksty przez wieki uważane były i są za normę językową prozy lub poezji łacińskiej. Ich treść należało rozważać, a – wraz z powstaniem średniowiecznych uniwersytetów w Europie łacińskiej – także na ich podstawie prowadzić akademickie dysputy, tworzyć dysertacje, traktaty, mowy. Model używania języka przez Autorów przez wieki wpływał na rozwój kultur, które czerpały wzorce z klasycznej łaciny. W niniejszym tomie słusznie i prawidłowo zostało to ukazane przez nawiązania autorów piszących później do treści Autorów piszących wcześniej. Wydaje się, że taki jest sens słynnego powiedzenia Bernarda z Chartres, nauczyciela szkoły katedralnej w XII wieku: „Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, że wzrok nasz bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, że oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą swoją gigantyczną wysokość…” W XX wieku myśl tę rozwinął między innymi francuski mediewista Jacques Le Goff (Inteligencja w wiekach średnich) oraz amerykański socjolog Robert King Merton (On the shoulders of giants).
Lektura tekstów Autorów była również elementem antycznej paidei. Jak opisywał rzymski nauczyciel retoryki Marek Fabiusz Kwintylian (Kształcenie mówcy, I w. n.e.), od około 3. – 7. roku życia, najczęściej w domu, pedagog (paidagogos, paedagogus) uczył podstaw mówienia w języku łacińskim i greckim, a następnie czytania i pisania. Gdy chłopiec zaczął czytać, miał przepisywać wiersze, „które się podaje jako przykłady do przepisywania […]. Wspomnienie tych sentencji towarzyszy nam potem do samej starości, a wyryte w podatnym i surowym jeszcze umyśle może wywrzeć korzystny wpływ i na nasz charakter. W ten sam przyjemny sposób można się uczyć na pamięć zdań sławnych ludzi, a także ustępów wybranych w pierwszym rzędzie z poetów, bo ich lektura jest przez dzieci bardziej lubiana” (I, I, 35-36, przekł. M. Brożek). Widzimy więc, że teksy z Breviarium bardzo często były uczone na pamięć, do XVI/XVII wieku przeważnie z powodu trudności dostępu do książki, i miały mieć cel wyraźnie wychowawczy. Gdy chłopiec umiał już czytać i pisać, pewnie około 9. roku życia, kontynuował naukę w domu lub szedł do szkoły gramatycznej, czyli literackiej. „Zakres nauki w szkole gramatycznej – kontynuuje Kwintylian – tworzą w najzwięźlejszym podziale dwie tylko części: nauka poprawnego wyrażania się oraz objaśniania poetów. […] Z tym wszystkim łączy się ściśle umiejętność krytycznej oceny […]. Nie wystarcza też czytać tylko poetów; trzeba dokładnie przerobić wszelki rodzaj prozaików, i to nie tylko dla poznania zawartej w niej treści, lecz także dla nabycia z nich znajomości wyrazów, które często nabierają w języku praw od autorytetu pisarzy” (I, IV, 3-4). Widzimy więc wprost kryterium oceny wyrazów według wspomnianego wyżej autorytetu Autorów. „Moim więc zdaniem – czytamy dalej u Kwintyliana – każdej ze szkół powinniśmy zostawić właściwy jej zakres nauki: gramatyka, czyli jak ją w tłumaczeniu łacińskim nazwano litteratura, to jest nauka liter, powinna znać swoje granice…” (II, I, 4). Należy tu dodać, że w starożytnym języku greckim słowo γράμμα (grámma) to w tłumaczeniu znak lub litera (łac. littera), ale też w ogóle pisanie. W szkole gramatycznej, czyli literackiej uczono według Kwintyliana nie tylko literatury w naszym dzisiejszym rozumieniu, ale także między innymi nauka muzyki, ponieważ teksty poetów były śpiewane według zasad metryki łacińskiej lub greckiej, geometrii, zewnętrznej formy przemawiania i gimnastyki „osiągając tym sposobem w wykształceniu pewną zamkniętą całość, nazwaną przez Greków wykształceniem ogólnym, ἐγκύκλιος παιδεία (enkýklios paidéia)” (I, X, 1) – dosłownie: „krąg nauk”, stąd nasze słowo encyklopedia. Piszący niecałe sto lat po Kwintylianie, w drugiej połowie II w n.e., Aulus Gelliusz w Nocach attyckich greckie słowo παιδεία jako „erudycję i kształcenie w dobrych sztukach” (eruditio institutioque in bonas artis), która dana jest tylko człowiekowi „i dlatego nazwana jest humanitas”, czyli człowieczeństwo; a ci, którzy ją posiedli, „są najbardziej ludzcy” (maxime humanissimi) (XIII, 17). Z tego fragmentu Gelliusza wyprowadzono w czasie renesansu słowo humanitas, (studia) humaniora, a w XIX w. – pojęcie humanizmu. Z biegiem czasu zaistniała jednak najwyraźniej potrzeba nazwania tych „dobrych sztuk”. Żyjący na przełomie IV i V w. Marcjan Kapella w dziele Zaślubiny Filologii z Merkurym, nawiązując do wcześniejszych autorów, wprowadził termin „siedem sztuk wyzwolonych” (septem artes liberales), dzieląc je na trivium (gramatyka, retoryka, dialektyka) oraz quadrivium (arytmetyka, geometria, astronomia i muzyka). W VI w. Kasjodor, autor chrześcijański, który bardzo dbał o zachowanie dziedzictwa starożytności od zniszczenia przez ludy barbarzyńskie, przekazał w swoich Instytucjach pojęcie siedmiu sztuk wyzwolonych średniowieczu. Septem artres liberales to było niejako „naczynie”, w którym przekazana została spuścizna starożytnej kultury światu średniowiecznemu.
Dzięki temu „naczyniu” średniowiecze widzieć możemy jako epokę różnych „renesansów” kultury starożytnej; mamy renesans karoliński, ottoński, renesans XII wieku aż po „wielki” renesans włoski, który utrwalił się i rozpowszechnił w całej Europie łacińskiej, a którego dziedzictwo trwa do dziś. Dzieła Autorów przepisywane były w klasztorach, w różnych kościołach, z biegiem czasu także w szkołach, na uniwersytetach. Cytowany w Breviarium rozdział 48 Reguły św. Benedykta (ok. 529 r.) nakazywał mnichom czytać książki około 3-4 godzin codziennie, a w okresie wielkiego postu przeczytać jedną książkę z biblioteki w całości – to nota bene jedyne miejsce w Regule, gdzie pojawia się słowo bibliotheca. Tymczasem niesłychane bogactwo bibliotek średniowiecznych od czasów karolińskich, w tym tysiące rękopisów Autorów starożytnych, ukazuje na przykład wydawana od 1918 r. wielotomowa seria Mittelalterliche Bibliothekskataloge Deutschlands und der Schweiz zapoczątkowana przez Paula Lehmanna z Monachium. Badania nad „Autorami szkolnymi” w średniowieczu prowadzili między innymi Bernhard Bischoff, Günter Glauche, Klaus Grübmüller, Nikolaus Henkel, Michael Baldzuhn, a w Polsce między innymi Aleksander Brückner, Ryszard Gansiniec, Krzysztof Stopka, Mieczysław Mejor, Adam Fijałkowski i inni. W Polsce, w 1110 r. biskup krakowski Maurus polecił sporządzić inwentarz katedry krakowskiej; w bibliotece katedralnej znajdowały się księgi liturgiczne, ale też rękopisy dzieł Autorów starożytnych: Boecjusza, Stacjusza, Salustiusza, Terencjusza, Persjusza, św. Grzegorza Wielkiego, Owidiusza, Aratora oraz podręczniki gramatyki, dialektyki i praw longobardzkich. Jest to najstarszy zachowany inwentarz biblioteczny w Polsce i w krajach słowiańskich. Możemy się domyślać, że przy katedrze krakowskiej mogła istnieć szkoła; czytano w niej między innymi teksty, których fragmenty znaleźć możemy w Breviarium.
Krąg owego kanonu Autorów paidei i siedmiu sztuk wyzwolonych nie był ustalony. Na przykład z Wyznań św. Augustyna dowiadujemy się, że ok. 365 r w łacińskiej szkole gramatycznej w Afryce północnej mały Augustyn uczył się na pamięć po grecku tekstu Iliady i Odysei, a po łacinie – Eneidy Wergiliusza, Rozmów tuskulańskich Cycerona, ale także komedii pt. Eunuch Terencjusza (I, 13, 14, 16; przekł. Z. Kubiak). Zarówno wkuwanie na pamięć greckich poematów homerowych jak i zbereźnych treści komedii Eunuch Terencjusza bardzo się młodemu Augustynowi nie podobały i zniechęcały do nauki. Jak widać nie były to teksty dostosowane do zainteresowań i wieku dziecka. Odwrotnie jak teraz, wówczas to dziecko „miało się dostosować” do kanonu lektur narzuconych przez dorosłych; pamiętajmy, że literatury dziecięcej lub młodzieżowej aż do XVII/XVIII wieku nie było. Czytając więc teksty w Breviarium powinniśmy mieć świadomość, że część z nich często była czytana, uczona na pamięć i interpretowana przez odtworzenie treści nie tylko przez dorosłych, ale także przez dzieci i młodzież. W jakim wieku byli uczniowie, którzy studiowali sztuki wyzwolone? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ nie było obowiązku szkolnego – zaczęto go wprowadzać stopniowo w różnych krajach dopiero po 1592 r. – coraz powszechniej w XVIII i XIX w., a na przykład w całej Polsce dopiero w 1919 r. Każdy uczeń mógł więc rozpoczynać naukę w różnym wieku. Roboczo przyjąłem wyżej, że w czasach Kwintyliana był to ok. 9. rok życia, ale równie dobrze naukę w tej szkole mógł rozpocząć uczeń 16-letni lub starszy. W starożytności i średniowieczu wszyscy uczniowie uczyli się razem, często starsi uczniowie pomagali młodszym. Podobna trudność występuje z podaniem wieku uczniów, którzy kończyli szkołę gramatyczną lub studium sztuk wyzwolonych. U Kwintyliana padają tu znamienne słowa: „kiedy należy uważać chłopca za dojrzałego do szkoły retorycznej (percipiendis puer maturus esse videatur)”, czyli możemy to interpretować: dojrzałego do nauki w szkole wyższej. „Bo tutaj powinno się brać pod uwagę nie tyle wiek ucznia, ile raczej stopień jego zaawansowania w nauce. Żeby więc nie rozwodzić się zbyt długo nad tym problemem, kiedy go należy oddać na naukę do retora, myślę, że odpowiedź sformułować można tu najlepiej w ten sposób: wtedy, kiedy będzie do tego przygotowany” (II, I, 7). W życiorysach Cycerona podaje się, że rozpoczął studia prawa i retoryki w Rzymie w wieku ok. 16 lat. Ale to był Cyceron… Chciałbym tu zwrócić jeszcze uwagę na użyty przez Kwintyliana przymiotnik łaciński maturus, czyli dojrzały. To pewnie od niego filolog klasyczny Wilhelm von Humboldt utworzył w 1809 r. egzamin dojrzałości, czyli maturę, która kończyła naukę w dziewięcioletnim gimnazjum klasycznym. Czytanie Autorów było wciąż jeszcze w XIX w. podstawowym przedmiotem nauczania w gimnazjum – codziennie była jedna lub dwie lekcje języka łacińskiego, a starszych klasach – także greckiego i fakultatywnie hebrajskiego. O czytaniu Autorów w gimnazjach świadczy seria tomików ad usum scholarum, czyli wydanie mniejsze, bez pełnego aparatu krytycznego, często z licznymi dopiskami i rysunkami zrobionymi przez uczniów w zachowanych egzemplarzach z XIX w., w monumentalnej Bibliotheca Teubneriana – jednej z najbardziej zasłużonej w dziedzinie krytycznej edycji tekstów łacińskich i greckich. Dopiero od połowy XIX w. coraz większą rolę w różnych typach gimnazjów zacznie odgrywać umiejętność języków nowożytnych i przedmiotów matematyczno-przyrodniczych.
Myślę, że Breviarium w opracowaniu Pawła Milcarka jest doskonałym przewodnikiem po ogromie materiału źródłowego, bo przecież „cały świat nie pomieściłby ksiąg…” Również zaplanowany podział ogromnego materiału na trzy tomu: tom I – Piękno literatury / Decorum, tom II – Dobro w sztuce życia / Honeste vivere oraz tom III – Prawda w tradycji intelektualnej / Sapientia, jest w pełni uzasadniony. Paweł Milcarek wykonał iście benedyktyńską pracę, która zasługuje na wielkie uznanie. Uporządkowane i przypisane na kolejne dni fragmenty przekładów polskich dzieł tak wielu autorów z tak wielu epok wymagało bez wątpienia ogromnej erudycji, pracowitości i zaangażowania. Opracowane przez niego Breviarium jest rodzajem „skrótu” lub wręcz rodzajem „naczynia”, w którym przekazana nam została w zrozumiałej i uporządkowanej formie ogromna spuścizna kanonu kultury Europy łacińskiej. Myślę, że może to być bardzo dobry punkt wyjścia do dalszych studiów nad kanonem literatury europejskiej kultury łacińskiej, do sięgania do dzieł w całości w przekładach polskich, ale również w języku oryginalnym, do ogromnej literatury przedmiotu; do wielkiej intelektualnej przygody, jaką jest kwerenda w bibliotekach i lektura dobrych i mądrych książek, wymiana myśli z ludźmi o podobnych zainteresowaniach w kraju i za granicą. Z tego powodu myślę, że Breviarium warto polecić zarówno młodzieży i dorosłym.
Myślę, że warto przytoczyć tu bardzo pasujący w tym miejscu bardzo pedagogiczny fragment „Zakończenia” z podręcznika Orbis sensualium pictus (Świat w obrazach rzeczy dostępnych zmysłom) Jana Amosa Komeńskiego z 1658 r. (przekł. A. Fijałkowski). Zauważmy, że jest to ilustrowany podręcznik do nauki o rzeczach w języku ojczystym i łacińskim; uchodzi za wzór dla współczesnych podręczników szkolnych. W podręczniku tym Komeński zaprezentował niewątpliwe dydaktyczne nowatorstwo, ale jednocześnie wpisywał się w łacińską tradycję literacką – na przykład w tradycję voces variae animantium („głosy różne zwierząt”) obecne w tradycji literackiej łacińskiej i szkolnej od czasów Warrona i Swetoniusza. W „Zakończeniu” tego podręcznika nauczyciel zwraca się do ucznia: „Tak oto zobaczyłeś pokrótce wszystkie rzeczy, które mogą być pokazane i nauczyłeś się najważniejszych dźwięków łacińskiego języka. Idź teraz naprzód i czytaj pilnie inne dobre księgi, abyś był uczony, mądry i pobożny. Pamiętaj [nauki] z nich; Boga się bój i wzywaj Go, aby szczodrze udzielał ci Ducha mądrości. Żegnaj!”
Prof. Adam Fijałkowski
Polecane

Breviarium Kanonu Kultury. Decorum

Breviarium Kanonu Kultury. Decorum - ebook

Breviarium Kanonu Kultury. Honeste vivere
