Sienkiewicza szlachetne poszukiwania
230 lat temu podpisano drugi traktat rozbiorowy. Kolejne strzępy tego sukna, do jakiego przyrównywano Rzeczpospolitą, ciągniętego przez jej pazernych sąsiadów, zostały oderwane i zawłaszczone – tym razem przez Rosję pociągającej za sznurki carycy Katarzyny II oraz wspierające całe przedsięwzięcie Prusy Fryderyka Wilhelma II. Miarą upadku potężnej do niedawna Rzeczpospolitej była rola zdrajców (ze Szczęsnym Potockim oraz Ksawerym Branickim na czele) w Targowicy, gdzie ogłoszono konfederację utworzoną w Petersburgu, a będącą zaproszeniem Rosji do agresji na Polskę. Europejskie monarchie, uniesione świętym oburzeniem na podniesienie ręki na francuskiego króla, własnymi rękami ściągają koronę z namaszczonej głowy Stanisława Augusta Poniatowskiego, następnie dalej walczą o powrót monarchii we Francji…
Z naszej perspektywy trudno ocenić rozbiory inaczej niż jednoznacznie negatywne i godne potępienia. Życie jednak toczy się dalej i nieraz pokazuje, że z największego zła można wyciągnąć dobro. A przebudzenie serc Polaków walczących, najpierw zbrojnie, a potem poprzez reformy, pracę organiczną, kształtowanie sumień, charakterów, tożsamości narodowej i nowego ładu społecznego do takich pozytywnych konsekwencji należało. Wśród tych działań natomiast sztuka, a wreszcie literatura, o niezwykłej mocy! Mickiewicz, Wyspiański, Orzeszkowa, Sienkiewicz i jeszcze wielu innych! Na jakie wyżyny wznieśli się pisząc „ku pokrzepieniu serc” zniewolonej Polski i pracując nad kształtem nowego Narodu! Kiedy jej zewnętrzna struktura została zniszczona, dopiero pokazało się, jak mocno bije jej serce w piersiach żyjących, świadomych Polaków…
Kmicic z Oleńką na kuligu – obraz Juliusza Kossaka (1885)
„Każde zło musi minąć, bo gdyby wiecznie miało trwać to byłby dowód, że diabeł rządzi światem, nie zaś Pan Jezus, któren miłosierdzie ma nieprzebrane.”
Henryk Sienkiewicz, Potop
Jak pisać o Sienkiewiczu bez patetyzmu? Jak pozbyć się tych górnolotnych sformułowań, tak obcych i niezrozumiałych dla dzisiejszego czytelnika? Jak porzucić te nierealistyczne, wyidealizowane cele, a zastąpić je bardziej przyziemnymi pobudkami?
Chciałabym pośpieszyć z krótką odpowiedzią: nie da się i już. No, może się da, pytanie tylko, po co? Skąd dzisiaj taka przemożna potrzeba rzucania pereł przed wieprze i wydobywania z człowieka, żyjącego czy też zmyślonego, tego, co w nim najgorsze? Dlaczego nie możemy pozwolić sobie czasem na pozostawanie, czas jakiś przynajmniej, w sferze idei?
A Henryk Sienkiewicz umiał. Któż tak pięknie, jak on, pisałby o miłości czystej, szlachetnej i bezinteresownej? Kto wśród małości wciąż szukałby ideału? Bez względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne wciąż wzrok kierowałby na wyżyny?
W Warszawie, w czasie, gdy „ideał sięga bruku”, jak to ujął Cyprian Kamil Norwid opisując symboliczne znaczenie wyrzucenia fortepianu Chopina przez okno pałacu Zamoyskich (aktu zemsty rosyjskiego zaborcy), w stołecznych gimnazjach dojrzewa młody, twórczy umysł, rozkochany w tej Polsce, usilnie skazywanej na odejście w niebyt. Ten umysł najwięcej swoich starań skieruje na poszukiwanie ideału i przywracanie mu należnego miejsca na piedestale dziejów, skąd go strącono. Sięgnie genezy upadku Rzeczypospolitej, uważnie studiując ten rozdział jej historii, kiedy jeszcze wielką była, ale na skraju ruiny. Zaowocuje to epopeją narodową, napisaną „ku pokrzepieniu serc” w momencie, kiedy Polakom tak bardzo potrzeba było nadziei. Jego niezwykła twórczość może dodać otuchy również współczesnemu czytelnikowi, jeśli otworzy się na jej poruszające piękno.
Tak, jak zniszczony śmiertelną chorobą organizm wysuwa na pole bitwy swe najtęższe działa, tak Rzeczpospolita, u schyłku swej potęgi, wewnętrznie podzielona, zepsuta gnuśnością i wiarołomstwem wielu swych dzieci, płodzi prawdziwych bohaterów. Toczą oni boje nie tylko w walce z napastnikami, ale również z własnymi słabościami, starając się zawsze dobro ojczyzny przedkładać nad własne.
Nie przychodzi im to tak łatwo jak, przykładowo, prostolinijnemu Spider-Manowi. Ściga on przestępcę nie poddawany rozterkom, jakie będą konsekwencje jego interwencji, jak wpłynie to na jego życie, czy nie ucierpią niewinni, ani to, kto w zasadzie jest dobry, a kto zły. Daleko im też do typowych moralnie chwiejnych mieszkańców Westeros. Wśród bohaterów zrodzonych z cynicznej wyobraźni George’a R.R. Martina zwykle dominują cechy złe. Poznając ich z przerażeniem odkrywamy, jak wielkie pokłady egoizmu i okrucieństwa skrywać się może w człowieku, który, nie poddany próbie, uchodzi w oczach własnych i otoczenia za „porządnego”. Uderza w nas gorzka optyka – spójrzcie, do jakiego zła zdolny jest człowiek, jak nisko może upaść! Szlachetna część ludzkiej natury wygrywa tak rzadko, że, gdy do tego dojdze, zadziwia niczym rzadka, drogocenna perła znaleziona w mule i błyszczy jasno, wyraźnym światłem na tle mnóstwa paskudnych postępków.
Henryk Sienkiewicz naturę ludzką wnikliwie poznaje i analizuje, czego efektem są wyraziste postacie wykreowane w sposób niezwykle plastyczny, przemawiający do wyobraźni. Wbrew cynicznemu przekazowi nowoczesnych twórców, prześcigających w wymyślaniu jak najgorszych rzeczy, do których zdolny jest człowiek, Sienkiewicz pokazuje, że w ludziach jest również dobro i to jego właśnie powinniśmy szukać. Jego bohaterowie nie są wcale odrealnieni, wyidealizowani. Mają swoje rozterki i walki wewnętrzne, które toczą z różnym wynikiem.
Mamy takich, których można nazwać po prostu dobrymi, porządnymi ludźmi. Zwykle podejmują dobre decyzje, kierują się chrześcijańską miłością bliźniego. Nie uważają, że zasady moralne są po to, aby je łamać, dają z siebie wszystko, aby bronić tego, w co wierzą, nie rzadko rezygnując z własnego szczęścia. W końcu, na serio podchodzą do tego, że świat, życie doczesne – „nic to!”. Wszystko postrzegają w perspektywie wieczności, a także narodu, który jest czymś większym niż jedno pokolenie. Chcą potomnym zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastali, wpisując się w myśl dewizy założyciela skautingu, gen. Roberta Baden-Powella. Niosą przyszłym pokoleniom idee oraz naukę, którą wygadany Onufry Zagłoba zamknął w tych ważnych słowach:
„Niech, gdy ciężkie czasy nadejdą, wspomną na nas i nie desperują nigdy, bacząc na to, że nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis (łac. wspólnymi siłami) i przy boskich auxiliach (łac. pomocy) podnieść nie można”.
Ale nie tylko miłość do Ojczyzny i do wojowania zajmuje tych do trudów i przeciwności nawykłych żołnierzy. W oddawaniu czci białogłowom nie mają sobie równych, a ich wierność, zapał i oddanie składają się na uczucie uszlachetniające jedną i drugą stronę, pomagające i piąć się na wyżyny człowieczeństwa.
„Gołąbku najmilszy, możeś tam już o mnie zapomniał, a jeżeli wspomnisz, to jeno niechęć ci serce zaleje, ja zaś, daleki czy bliski, w nocy i we dnie, w pracy dla ojczyzny i trudzie, o tobie ciągle myślę i dusza leci ku tobie przez bory i wody, jak zmęczony ptak, aby zaś u nóg twoich się położyć. Rzeczypospolitej i tobie jednej oddałbym wszystką krew moją.”
Taka romantyczność, przystająca najbardziej do średniowiecznej ballady bądź rycerskiego eposu, wydawać się dzisiejszemu czytelnikowi zupełnie odrealnione, ale warto zaznaczyć, że przecież sam Sienkiewicz nie był księdzem, teoretykiem. Jego życiem uczuciowym karmiły się środowiska artystyczne, patriotyczne, plotkarskie – słowem, wszyscy. Zaczynając od jego zażyłości z cudowną Heleną Modrzejewską i ich wspólnej wyprawy do Ameryki, a kończąc na jego pięciu Mariach, z których 3 poślubił. Nie będziemy trzymać się ścisłej chronologii. Chyba najbardziej znane było jego drugie małżeństwo, którego nieważność Kościół potwierdził, z 27 lat młodszą Marią „Marynuszką” Romanowską, która odeszła od niego po 6 tygodniach – jej przemiana w oczach Henryka była tak wielka, że w „Rodzinie Połanieckich” aż dwie zupełnie różne postacie kobiece są na niej wzorowane. Przed ślubem to ona zabiegała o niego pod wpływem impulsywnej opiekunki, która miała obsesję na punkcie popularnego pisarza. Po ślubie mężczyznę spotkała gorzka niespodzianka w postaci całkowitej jałowości uczuciowej jego wybranki. Do jej odejścia przyczyniła się też szalona teściowa, która, przechodząc na przeciwny biegun swych uczuć do Sienkiewicza (ona akurat wykazywała ogromne namiętności w tej relacji!) zaczęła go oczerniać publicznie. Skandal rozniósł się szerokim echem, a pisarz musiał przełknąć ten ogromny zawód na kobiecie, która, wbrew pozorom, nie miała w sobie nic z jego ideału.
Po tych przykrych zdarzeniach pojawiła się dziennikarka Maria Radziejewska, względem której płomienne uczucie ostudzone zostało dość szybko – Sienkiewicz nie chciał powtórzyć błędu zbyt dużego zaangażowania względem 23 lata młodszej kobiety. Po jakimś czasie ta popełniła samobójstwo, a to do niego zaadresowała swoje ostatnie słowa. Pozostając jeszcze przy miłości nieszczęśliwej – Maria Kellerówna była jego pierwszą narzeczoną, ale zaręczyny zostały zerwane po tym, jak do uszu przyszłych teściów dotarły plotki o problemach finansowych młodego pisarza. Zakochani byli z tego powodu ogromnie nieszczęśliwi, ona już nigdy nie wyszła za mąż, a on… wziął pod rękę piękną aktorkę Helenę Modrzejewską i ruszył w podróż do Ameryki, aby tam leczyć złamane serce.
Pozostały jeszcze jego dwie małżonki – ostatnia, Maria Babska, jego… siostrzenica, zakochana od wielu lat, z którą pierwsze plany małżeńskie snute były 15 lat wcześniej, ale zostały udaremnione przez ich rodzinę. Byli ze sobą szczęśliwi- i tyle w temacie.
Wydaje mi się jednak, że to pierwsza żona, Maria Szetkiewiczowa, musiała mieć największy wpływ na to, kim się stał i jakie postawy afirmował w swej twórczości młody literat. Z pamiętnika, który prowadziła w swej młodości, wyłania się postać o niezwykłej sile charakteru, odważnych przekonaniach, wymagająca od siebie i mierząca wysoko. Marząca o niezależności, zdobyciu wykształcenia i więcej – mądrości. Obawiała się tylko, że choroba może ją powstrzymać, fizyczna słabość, której nie będzie mogła przezwyciężyć. Tak się właśnie stało - zmarła na gruźlicę w wieku 31 lat, będąc 4 lata po ślubie i urodziwszy dwójkę dzieci. Ciekawe, jak wiele bohaterów zrodzonych z wyobraźni pisarza znamionował rys jej charakteru!
Czasem wątpimy, czy warto podążać za ideałami, szlachetnymi porywami serca. Czy cokolwiek da mówienie o swoich przekonaniach. Wiemy, do czego doprowadziły takie dążenia w przypadku Henryka Sienkiewicza – w 1905 roku zaowocowały nagrodą Nobla! I to nie tylko za jego umiejętności, ale za „rzadko spotykany geniusz, który wcielił w siebie ducha narodu” – nieistniejącego narodu widma, usuniętego z map Europy! Był to rzeczywiście dla tego narodu szczególny moment, co w swym przemówieniu dobitnie podkreślił laureat:
Zaszczyt ten, cenny dla wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym być musi dla syna Polski!… Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysiącznych dowodów, że ona żyje!… Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!… Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać!
autorka: Maria Łuczak
Źródła:
https://culture.pl/pl/tworca/henryk-sienkiewicz
G. Kucharczyk, "Wielka historia Polski"
Inne artykuły z serii WIELCY POLSCY TWÓRCY: