Czasy dwóch papieży - kto był tym prawdziwym? A kto fałszywym?
Prawda nie zawsze leży po środku. Czasem nie ma półśrodków, rozwiązań pomiędzy, gdzieś na skali szarości. Trzeba dokonać wyboru i opowiedzieć się jasno, w co się wierzy, a wtedy już bronić tego wiernie i wytrwale.
Nie tak postrzegali świat koncyliaryści, którzy XIV wieku próbowali uprzedmiotowić urząd Następcy Piotra do tego stopnia, że mało brakowało, aby każdy większy katolicki król miał jednego na własny użytek.
Historię piszą zwycięzcy, ale czy koniecznie musimy przyjmować ich narrację bez chwili zastanowienia? Daleki od takiego postępowania jest Jean Raspail, który śledztwa dokonuje na własną rękę i stawia diagnozy, nie boi się mówić, po której stronie upatruje słuszności. Do tego snuje wizję tajemniczego scenariusza, dziejącego się z dala od głównej sceny, dziejącego się jakby poza czasem, w równoległej rzeczywistości – nieujawnianej nikomu ciągłej sukcesji od św. Piotra, sprzed czasów schizmy.
Aby ten łańcuch trwał nierozerwany, musiał opierać się na jedynym prawomocnym ogniwie – uznanym przez historię za antypapieża Benedykcie XIII, znanemu wcześniej jako Pedro de Luna, Księżycowy Papież z Aragonii.
Przez około 40 lat Kościół Katolicki miał dwóch papieży, a przez pewien czas – nawet trzech. Wszystkich trzech zdetronizowało demokratyczne zgromadzenie bojąc się ocenić, który z nich jest prawdziwy. Bo przecież jeden musiał być! Tylko który…?
Wielka Schizma Zachodnia – punkt zwrotny dla Kościoła, początek tak wielu nieszczęść i kolejnych rozłamów! To, co działo się wcześniej oraz następstwa tych wydarzeń, cały ciąg przyczynowo skutkowy oglądany z perspektywy jest tak boleśnie wymowny! Ciągłe podporządkowywanie sobie Kościoła przez tych, którzy mają władzę, konformizm duchownych i mylenie tego, co cesarskie, z tym, co boskie… Wojny Husyckie, reformacja, bunt Henryka VIII – czy doszłoby do tego, gdyby nie nieszczęsny, (nie)legalny sobór w Konstancji, na którym Zygmunt Luksemburski zdradziecko i niehonorowo spalił Jana Husa, zwabionego obietnicą bezpiecznego posłuchania, a następnie zdetronizował aż trzech papieży, aby nie zadawać już sobie trudu poszukiwaniem odpowiedzi na to jedno pytanie: który z nich jest prawdziwy? Któremu należy się posłuszeństwo jako namiestnikowi Chrystusa na ziemi?
Zamiast tego, Zygmunt Luksemburski, zgodnie z panującą modą kierowania Kościołem przez wyjątkowo wpływowych monarchów (np. przez królów Francji podczas niewoli awiniońskiej), forsuje własną wolę i własne interesy, a z nim rzesza możnych, którzy dobro Kościoła utożsamiali z własnym.
Zorientowawszy się, że niedawny sobór w Pizie, na którym wybrano trzeciego papieża Aleksandra V, którego następcą (i domniemanym zabójcą) był Jan XXIII (dawny pirata Bartłomiej Cossa), nie można uznać za legalny, ponieważ nie zwołał go żaden papież, a tylko papież ma prawo zwołać sobór, Luksemburczyk musiał użyć sprytu. Nakłonił Jana XXIII, aby zwołał sobór w Konstancji, zapewniając jego legalność, jednakże ten sobór natychmiast uznał jego wybór za nielegalny i zdjął go z urzędu, tym samym podważając własną legalność, ponieważ okazało się, że JEDNAK nie został zwołany przez legalnego papieża… Jednakże postanowienia tego soboru nadały kierunek i kształt tego Kościoła, który znamy dzisiaj.
Szybko udało się przekonać do zrezygnowania z urzędu rzymskiego (choć nie urzędującego w Rzymie) papieża Grzegorza XII, łagodnego następcę swoich okrutnych poprzedników. Pozostał jeszcze Benedykt XIII, nazywany dziś antypapieżem; jedyny, który kardynałem mianowany był jeszcze przed schizmą, a więc jedyny, którego prawo do wyboru papieża nie powinno być kwestionowane; jedyny, którego ten łańcuch nieprzerwanie łączył ze św. Piotrem… Podczas jego urzędowania przemijali kolejni rywale: trzech papieży Rzymu i dwóch papieży Pizy. Gdy Zygmunt Luksemburski przybył nakazując mu rezygnację, ten uraczył go trwającym 7 godzin wywodem dowodzącym legalności jego wyboru… W tym momencie był zresztą jedynym papieżem i wystarczyło więcej nie mieszać…
Stało się jednak inaczej i choć Benedykt XIII do końca życia niezłomnie nazywał siebie prawdziwym papieżem, sobór zadecydował odmiennie. Zdetronizował Benedykta XIII, oskarżając oczywiście o herezję, okrucieństwo i trzymanie w kuferku demonów na posługi, a następnie wybrał nowego papieża, zaznaczając, że ma nad nim wyższość i może go kontrolować. Nawiasem mówiąc, oskarżający go z ramienia Uniwersytetu Paryskiego Piotr Cauchon był tym samym, który potem oskarżał o herezję Joannę d’Arc i dbając o interesy angielskie doprowadził ją na stos…
Teraz, czytając Trylogię Husycką Andrzeja Sapkowskiego, myślę – nie doszłoby do tych bratobójczych walk, gdyby nie postanowienia soboru w Konstancji. Czytając Shoguna Jamesa Clavella myślę – te walki katolików z protestantami nie miałyby racji bytu, gdyby wtedy nie podzielono Kościoła jak płótna, z którego każdy chce zagarnąć tyle, ile zdoła; gdyby nie wybrano niemoralnych, mordujących swoich rywali papieży, jak wybrany w Rzymie przez kardynałów, którym grożono śmiercią Urban VI, od którego wszystko się zaczęło… pewnie nie byłoby też niesławnego Borgii, Aleksandra VI, gdyby sukcesja poszła właściwym torem… Większość państw uznających obediencję Rzymu zostało zdominowanych protestantyzm, tymczasem te, które posłuszne były Benedyktowi XIII, pozostały katolickie. Oglądając seriale o Henryku VIII też myślę o tym, że i ten rozłam jest skutkiem tamtych wydarzeń!
Skutki popełnionych wtedy błędów odczuwamy do dziś. Jean Raspail, lubujący się w doniosłych wydarzeniach, zakrytych przed światem, dziejących się w cieniu, podkreślając ich mistyczny charakter, podrzuca nam pudełko z kotem Schrödingera podsuwając myśl – a gdyby spadkobiercy księżycowego papieża pozostali wierni i nieśli brzemię świętego Piotra aż dotąd? A gdyby niezłomny duch Benedykta żył w kolejnych jego następcach, którzy, kto wie? Może stanowiliby ukryty fundament, na którym nieświadomie trwa widzialny Kościół? A może Bóg potępiłby ich upór?
Raspail nie jest jednym z tych autorów, którzy stawiają jednoznaczne odpowiedzi. On tylko pokazuje, że rzeczywistość może różnić się od tego, jak ją postrzegamy…
INNE ARTYKUŁY O TEMATYCE HISTORYCZNEJ:
CZARNE KARTY BIAŁEJ HISTORII ŚWIATA I PRÓBA ICH WYBIELANIA
"POŁOŻNA. O MOJEJ CIOCI STANISŁAWIE LESZCZYŃSKIEJ" - RECENZJA KSIĄŻKI