RZECZ O TOMIE BOMBADILU - Co zrobić, aby Twoi goście czuli się jak u siebie w domu, a nawet lepiej – bezpieczni i mile widziani
„Zaśpiewajmy wesoło, zaśpiewajmy w chórze –
O słońcu i o gwiazdach, mgłach, deszczu, wichurze,
O promyku na pączkach i na piórkach rosie,
O wietrze na pagórku i dzwonkach we wrzosie,
O sitowiu nad stawem, o liliach na wodzie,
O Tomie Bombadilu i Złotej Jagodzie.
(Przełożył Włodzimierz Lewik)
Tom Bombadil i Złota Jagoda – być może najbardziej tajemnicza para Śródziemia. Mieszkają z dala od ludzi, otoczeni Mroczną Puszczą, ale nie kryją się przed nikim, jak ktoś, kto ma złe zamiary. W ich intencjach czytać można jak w otwartej księdze, jednak nielicznym dane jest usłyszeć odgłos ich tanecznych kroków lub radosnego śpiewu. Nie potrzebują wielu znajomych, rozgłosu, chociaż z mocą Toma Bombadila i urodą Złotej Jagody na pewno łatwo mogliby zdobyć sławę. Wyjątkowość ta nie wiąże się jednak z żadnym elitaryzmem i traktowaniem innych istot z góry, wręcz przeciwnie. Każdy zbłąkany wędrowiec, który zawita w ich progi może liczyć na tak serdeczne przyjęcie, jakby był z dawna oczekiwanym gościem.
Wstajesz mniej lub bardziej wyspany, ale pogodny. Po nocy ciemnej nastąpił rześki poranek, warunki do podjęcia codziennych obowiązków wydają się nie najgorsze. Zawsze można ponarzekać, ale nie robisz tego, jeśli jesteś Tomem Bombadilem. Wychodzisz za próg swojego domostwa z piosenką na ustach, zostawiając je pod opieką pięknej, radosnej Złotej Jagody. Refleksja, że od wieków już każdego dnia jest tak świeża i kwitnąca jak wiosna, nie zatrzymuje Cię w drodze, ale jest niezmiennie przedmiotem Twojego zachwytu i tematem pieśni. Nie jesteś jak ludzki mąż, któremu powszednieje uroda żony. Nie przestajesz jej adorować i dziś przyniesiesz jej najpiękniejsze lilie, jakie uda Ci się wyłowić ze strumienia – będzie to podarek stosowny do jej wdzięku i urody. Ona także różna jest od kobiet śmiertelnych – stroi się dla ciebie, dla siebie, choć nikt inny jej nie ogląda, nie obchodzi jej opinia innych, nie musi się z nikim porównywać. Jesteście tacy, jacy jesteście, po prostu. Jesteście dla siebie, dla tego miejsca na ziemi, na którym was Eru postawił.
Art by Alan Lee
Za płotem rozciąga się niesamowity widok – dolina jest tak spokojna, rozgrzana, bo słońce jakby całą swoją energię skupiło właśnie na niej. Pręży się więc błogo jak kot, dla którego wszelka atencja jest naturalna i należna. Ten sam blask opromienia teraz twoją twarz, tańczy na rondzie czerwonego kapelusza. Nie dziwisz się pięknu świata, jesteś za stary aby się dziwić. Za stary? Może tak, ale jednocześnie tak młody, jak na początku świata, wystarczająco młody, aby nie ustawać w zachwycie. Tymczasem rozciągający się wzdłuż widnokręgu Stary Las jest ciemny, zimny, nieprzenikniony dla wesołych promyczków. Ale ty jesteś panem zarówno doliny, jak i lasu, więc teraz do niego się skierujesz. Nie są twoją własnością, ale sprawujesz nad nimi opiekę i pilnujesz porządku. Do tego już od jakiegoś czasu spodziewasz się ważnych gości, którzy jeszcze nie wiedzą o twoim istnieniu, ale to nieważne, bo mogą potrzebować pomocy. Ruszasz zatem w podskokach, śpiewając jak zawsze, bo beztroska radość, właściwa tylko dzieciom, rozpiera ci serce.
Las pełen jest drzew sędziwych i mądrych na swój sposób, ale często zepsutych, o sercach spróchniałych, pełnych nienawiści nagromadzonej przez wieki patrzenia na niszczycielską pracę siekier w rękach istot hojniej obdarzonych od nich możliwościami ruchu. Szczególnie złośliwa i potężna była Stara Wierzba, której pieśń słyszysz w tej chwili. Ty jesteś na nią odporny, ale nie niziołki, których właśnie pochwyciła i ciągnie w głęboką ziemię, gdzie nie dociera słońce.
Ale Stara Wierzba obejdzie się dziś smakiem, bo Tom Bombadil udzieli jej lekcji gościnności. Zmusi do wypuszczenia jej ofiar na powierzchnię i sam weźmie ich w opiekę, poprowadzi bezpieczną ścieżką do swojego domu. Nie zadaje pytań, na długie, szczere rozmowy czas będzie, gdy jego goście odpoczną, wezmą ciepłą kąpiel, zasiądą z nim do suto zastawionego stołu. Taka kolejność jest bardzo istotna – najpierw pomóc człowiekowi w potrzebie, ze względu na to, że jest głodny, wykończony, ucieka przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, a dalsze postępowanie oprzeć o to, kim jest, dokąd zmierza, jakie ma plany i oczekiwania. Tom nie oczekuje też wdzięczności, bo jego zachowanie jest przecież naturalne, nie mógłby postąpić inaczej. Spotka się z wdzięcznością, którą trudno ująć w słowach, ale tylko w słowach – jego goście nie mają nic, czym mogliby się odwdzięczyć.
Art by Alan Lee
Złota Jagoda również nie lęka się obcych. Zna się na ludziach i widzi w nich przede wszystkim strudzonych wędrowców, a zaraz potem rozpoznaje szlachetne dusze, schowane za niepozorną aparycją. Zaprosi całą kompanię do środka, dbając, aby, póki goście są pod jej dachem i pod jej opieką, niczego im nie zabrakło. Aby czuli się jak u siebie w domu, albo nawet lepiej – bo gdy u siebie przestali być bezpieczni, to w domu Toma Bombadila znaleźli schronienie przed złem.
Bo właśnie tym jest ten dom. Gdy przekraczasz jego próg obejmuje cię fala złocistego światła, noc zostawiasz za zamkniętymi drzwiami. Znajdujesz w nim pokrzepienie dla ciała i duszy – ciepły posiłek, dobre rady, długie opowieści warte wysłuchania. A wreszcie – spokojny, niczym niezmącony sen.
„Możecie spać spokojnie aż do rana. Nie zważajcie na nocne hałasy. Przez nasze drzwi i okna
nie przedostanie się nic prócz blasku księżyca i gwiazd, prócz podmuchu od gór. Dobranoc!”
Tom Bombadil oznacza też wielką siłę, całkowicie odmienną od potęg pretendujących do panowania nad światem. Jedyny Pierścień nie ma nad nim władzy, nawet najmniejszego wpływu na jego osobę. Tak, jak dziecko jest całkowicie szczere w swoich intencjach, u Toma nie ma żadnych ukrytych pragnień, które Pierścień mógłby wykorzystać na jego niekorzyść. Żyje on chwilą obecną, nie rozpamiętując klęsk światowych ani własnych, od przyszłości nie wymaga niczego. Jest na swoim miejscu, jak dąb, któremu nie przyjdzie do głowy, że mogłoby rosnąć gdzieś indziej, albo że mógłby być świerkiem. Trwa, ale nie w stagnacji – robi to, co do niego należy.
***
Współcześnie trudno o autentyczność wśród wciskanych nam samozwańczych autorytetów, nie przekonuje filantropia czyniona na pokaz, sponsorowane kampanie z ich udziałem. Znalazłam za to inspirację w ukochanej książce Tolkiena, a mimo, że postać jest zmyślona, to wartości, które sobą prezentuje, są prawdziwe, wypróbowane jak złoto i jak złoto – nie tracą na wartości przy zmiennych kursach walut, nawet w czasie piorunującej inflacji.
Dlatego dobrze jest być jak Tom Bombadil – przekroczyć granice własnego egoizmu, bezsensownych, nie prowadzących do niczego dobrego uprzedzeń – po prostu być dla drugiego człowieka i nie oczekiwać niczego w zamian. Świat byłby piękniejszym miejsce,, gdybyśmy tak właśnie postępowali.
Autorka: Maria Łuczak